Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


  • DST 20.00 km
  • Czas 01:25
  • VAVG 14.12 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Bałkany 2017 - dzień 1/16

    Sobota, 15 lipca 2017 | Komentarze 0


    Czas na wyprawę rowerową po Bałkanach. Zgłosiło się 5 chętnych (w tym jedna nowa koleżanka). Trasę tworzyliśmy po zakupieniu biletów lotniczych. Start zaplanowaliśmy z Korfu w Grecji, metę w Splicie w Chorwacji. Aby liczba kilometrów oraz przewyższenia nas nie wykończyły, trzeba było zrezygnować z odwiedzin Macedonii oraz Kosowa. Dzięki temu trasa prowadziła przez całą Albanię, następnie Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę i Chorwację.

    Jeśli chodzi o przygotowanie merytoryczne do wyprawy, obejrzałem sporo materiałów na YT o rozpadzie Jugosławii i Kotle Bałkańskim. Na początek zachęcam do obejrzenia następujących materiałów:
    - Rozpad Jugosławii: https://youtu.be/EMJmj-7ZVAU
    - Srebrenica - Zabij Ich Wszystkich: https://youtu.be/5LegobuxJmE
    A więc zaczynamy. :)



    Wylądowaliśmy na greckiej wyspie Korfu, skąd mieliśmy prom do Sarandy w Albanii. Niestety zaraz po złożeniu rowerów okazało się, że z powodu opóźnienia samolotu i godzinnej różnicy czasu w Grecji, nasz prom rusza za kilkadziesiąt minut. Ruszyliśmy więc w stronę portu, gdzie najpierw szukaliśmy kasy biletowej, a następnie naszego promu. Udało się znaleźć miejsce skąd rusza, przeszliśmy odprawę paszportową i weszliśmy na prom, który czekał na naszą grupę prawie godzinę...



    Podczas samego składania rowerów okazało się, że Sławek nie spakował do kartonu siodła... Kolejne 100 km będzie jechał na bagażniku, na którym położył namiot i śpiwór, żeby wyżej siedzieć.

    Na promie Łukasz i ja dostaliśmy choroby morskiej. Promem solidnie bujało. Połowę przeprawy leżeliśmy bladzi na pokładzie. Po zejściu z promu mi momentalnie się polepszyło, ale Łukasz dochodził do siebie jeszcze ponad godzinę. Po zjedzeniu obiadokolacji w Sarandzie ruszyliśmy szukać noclegu. Udało nam się go znaleźć na wzgórzu wśród kozich bobków...



     





    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy.
    Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!