Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


Wpisy archiwalne w kategorii

tWyprawa2018

Dystans całkowity:1226.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:75:26
Średnia prędkość:16.25 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:76.62 km i 4h 42m
Więcej statystyk
  • Sprzęt Bez roweru
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina

    Sobota, 28 lipca 2018 | Komentarze 0


    W dniach 13-28 lipca 2018 piątka śmiałków z Grupy Rowerowej Turistas - w tym ja - przejechała 1226 km trasą z Otopeni pod Bukaresztem do Przemyśla.
    Zapraszam do obejrzenia zdjęć mojego autorstwa oraz do przeczytania dziennika wyprawy, który nie powstałby, gdyby nie codzienne zapiski Jarka J.

    Posty ułożone są w kolejności od najnowszego do najstarszego, dlatego proponuję zacząć eksplorację od końca drugiej strony. :)


    Kategoria tWyprawa2018


    • DST 53.00 km
    • Czas 03:30
    • VAVG 15.14 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 16/16

    Sobota, 28 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ostatni dzień naszej wyprawy. Mieliśmy do przejechania tylko 50 km, dlatego wyjechaliśmy o godzinie 9. Po drodze wydawaliśmy w sklepach ostatnie Hrywny. Asfalt pojawiał się i znikał i tak prawie do granicy. Na granicy nie było problemów. Postaliśmy może z godzinę w kolejce i wjechaliśmy do Polski. Po kilkunastu kilometrach byliśmy już w Przemyślu. Kupiliśmy bilety na pociąg i poszliśmy na ostatni obiad. W Warszawie byliśmy przed północą.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 61.00 km
    • Czas 03:23
    • VAVG 18.03 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 15/16

    Piątek, 27 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ranek powitał nas lekką mgłą. Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w kierunku Medyki. Po 12 kilometrach Jarek G. zorientował się, że czegoś mu brakuje. Znów zgubił aparat... Tym razem Jego błagalny wzrok w naszym kierunku nic nie dał. Aparatu mu nie schowaliśmy.

    Podjęliśmy decyzję, że rozdzielamy się. Dwóch Jarków i Mizerescu postanowili wrócić do Turki, gdzie prawdopodobnie została zguba. Ja i Jadzia powoli pojechaliśmy dalej wg trasy. Spotkać się mieliśmy wieczorem. Sprzęt został znaleziony w restauracji. Kelnerka wzięła go na zaplecze. Chłopaki nadrobili ponad 40 km. Jak się nie ma w głowie, to się ma w pedałach. :)

    W tym czasie ja i Jadzia jadąc bez pośpiechu zatrzymaliśmy się na arbuza i pierogi. Dojechaliśmy do miasta Dobromil, gdzie załatwiliśmy tani nocleg w motelu. Pod wieczór całą grupą poszliśmy na miasto na obiadokolację. Pani znowu nie zrozumiała do końca co chcieliśmy zamówić, ale jakoś się udało zjeść smacznie i tanio. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do magazynu po zaopatrzenie na ostatni wieczór na Ukrainie. Jadzia kupiła jogurt i zaraz go oddała, bo był stary. Chleb był tylko wczorajszy i pani ekspedientka powiedziała, żeby go nie brać. Strach coś kupić.

    Jutro już przekraczamy granicę w Medyce. Zostało nam jeszcze około 50 km do Polski.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 97.00 km
    • Czas 05:59
    • VAVG 16.21 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 14/16

    Czwartek, 26 lipca 2018 | Komentarze 0


    Poszczęściło się nam i przez cały dzień jechaliśmy po dobrych drogach. Na pierwszym długim podjeździe zobaczyliśmy na poboczu stojący samochód i wołających nas ludzi. Podjechaliśmy i okazało się, że był tam chłopak, który tak jak my, jest "wariatem" rowerowym. Chwilę pogadaliśmy. Wśród tej grupki był też pan z Jastrzębiem. Kilka fotek i jedziemy dalej.

    Dzień jak co dzień, mijamy wioski i miasteczka. Drogami jeździ wiele starych samochodów: Ził, Kraz, Kamaz, Gaz, a najpopularniejszy osobowy to Łada. Wiejskie sklepy przypominają małe bary, gdzie można kupić piwo z nalewka. W jednym ze sklepów pani do liczenia używała jeszcze dużych liczydeł. Na obiad zajechaliśmy do miasta Turka. Porozmawialiśmy trochę z panią kucharką, która znała polski. Zrobiliśmy jeszcze zakupy w magazynie i rozpoczęliśmy poszukiwania kawałka łąki do rozbicia namiotów. Udało się coś znaleźć, chociaż nie było łatwo. Do Przemyśla jeszcze 109 km.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 76.00 km
    • Czas 05:07
    • VAVG 14.85 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 13/16

    Środa, 25 lipca 2018 | Komentarze 0


    O 7.00 zacząłem budzić towarzystwo. Słońce delikatnie przebijało się przez namiot. Po spakowaniu się cofnęliśmy się 2 km do stacji benzynowej, tam zamówiliśmy herbatę i zaczęliśmy robić sobie śniadanie. Chcieliśmy też wysuszyć namioty, ale słońce szybko się schowało. Nie mogliśmy długo czekać, dlatego ruszyliśmy dalej.

    Jeżeli ktoś mówi, że w Polsce są słabe drogi, to po dniu jazdy drogami ukraińskimi zmieni szybko zdanie. Taka jazda staje się strasznie męcząca. Nie mieliśmy ochoty nawet rozmawiać ze sobą, bo każdy był skupiony na omijaniu dziur. Samochody też jechały slalomem. Mijamy piękne cerkwie, wioski i miasteczka. W jednej z wiosek starsza pani poczęstowała nas papierówkami. Za chwilę sami już zrywaliśmy smaczne jabłka z drzewa. Pojawił się też mąż wraz z psem. Właściciel pokazywał nam jak go wyszkolił. Małżeństwo chciało nas zaprosić na czaj, ale podziękowaliśmy i pojechaliśmy dalej. W jednym ze sklepów pani resztę wydawała nam cukierkami. Ten zwyczaj znałem z opowieści Jarka J. i Rafała, którzy byli już na Ukrainie kilka lat temu. W Swalawie, w karczmie zjedliśmy obiad.

    Zbliżał się wieczór, więc zaczęliśmy rozglądać się na noclegiem. Natrafiliśmy na hotelik przy trasie i postanowiliśmy tam przenocować. Najlepiej wydane pieniądze na nocleg na tym wyjeździe. W pokojach mamy nawet klimatyzację.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 82.00 km
    • Czas 05:03
    • VAVG 16.24 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 12/16

    Wtorek, 24 lipca 2018 | Komentarze 0


    Po wygodnie przespanej nocy podziękowaliśmy gospodarzowi za darmowy nocleg i ruszyliśmy do miasta położonego 600m od granicy. W mieście tym byliśmy wczoraj, ale żeby zobaczyć wesoły cmentarz musieliśmy nadrobić kilkadziesiąt kilometrów Po dojechaniu do miasta udaliśmy się do restauracji aby ostatni raz zjeść rumuński deser - Papanasi (pączki polane gęstą śmietaną i jagodami). Palce lizać.

    Wychodząc z restauracji Jarek G. zapomniał aparatu, który przez całą podróż miał przewieszony na plecach. Oczywiście wzięliśmy go i czekaliśmy kiedy sobie o nim przypomni. Odprawa na przejściu trwała może z 10 minut. Na Ukrainie musieliśmy wymienić Leje na Hrywny. Miejscowi skierowali nas do sklepu wielobranżowego, w którym za ladą siedziała starsza pani. Na półkach chleb, piwo i inne artykuły spożywcze, chemiczne i o dziwo, okazało się, że także Pani wymienia kasę. Jechaliśmy dalej po wyznaczonej trasie w pełnym słońcu. Udało nam się zwiedzić cerkiew, w której Pan Kościelny coś naprawiał. Wpuścił nas do środka i na chór. Porozmawialiśmy trochę z nim i nawet zaproponował nam nocleg u siebie, ale ponieważ była wczesna godzina, pojechaliśmy dalej. Drogi na Ukrainie straszne w porównaniu z Rumunią - jedziemy slalomem, omijamy dziury. Do tego Ci szaleni kierowcy, którzy jadą z prędkością jak po autostradzie.

    Po 2 godzinach słyszę z tyłu głośne "O kur..!". Patrzę do tyłu i widzę Jarka G., który obszukuje plecy w poszukiwaniu aparatu. Zatrzymujemy się i Jarek mówi, że zapomniał go wziąć z restauracji. Potrzymaliśmy go jeszcze w niepewności ale gdy zaczął rozważać już powrót do Rumunii wyjęliśmy aparat. Ulżyło mu. :)

    Upał straszny, jechaliśmy pod wiatr omijając dziury. Robiliśmy częste przystanki w sklepach aby się nawodnić. Dojechaliśmy do miasta Chust, gdzie zjedliśmy obiad. Później pojechaliśmy szukać noclegu na dziko. Nie było łatwo, wszędzie wysoka trawa i zabudowania. Wjechaliśmy w boczną drogę, gdzie znaleźliśmy łąkę.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 72.00 km
    • Czas 03:48
    • VAVG 18.95 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 11/16

    Poniedziałek, 23 lipca 2018 | Komentarze 0


    Pospaliśmy dziś dłużej, do godziny 8. Mieliśmy cały dom dla siebie, więc nikt nas nie budził. Poza kogutem z gospodarstwa obok... Był to jeden z naszych najlepszych noclegów. Trzy pokoje dla pięciu osób, dwie łazienki, duża kuchnia. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, spakowaliśmy się w sakwy i na nie rozwiesiliśmy pranie, które nie wyschło przez noc.

    Znowu jechaliśmy przez Maramureş i podziwialiśmy piękne krajobrazy. Zwiedziliśmy małą drewnianą cerkiew. Region, przez który jechaliśmy słynie z takich cerkwi. Słońce świeciło mocno i było bardzo gorąco. Dojechaliśmy do klasztoru Bârsana, gdzie znajdują się piękne drewniane cerkwie położone pośród kolorowych ogrodów. Widok jak z bajki. No ale trzeba jechać dalej, granica z Ukrainą coraz bliżej. Dojechaliśmy do przygranicznego miasta i udaliśmy się na obiad. Ale granicy jeszcze nie przekraczamy. Odbiliśmy 20 km na zachód.

    Dojechaliśmy do miasta Săpânța, gdzie znajduje się wesoły cmentarz - coś niesamowitego. Drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione i wymalowane na kolorowo są scenki z życia pochowanych tam ludzi z opisami ich życia, pisane w pierwszej osobie. W tej samej miejscowości znajduje się najwyższy drewniany kościół na świecie. Przy cmentarzu spotkaliśmy motocyklistów, a przy kościele rodzinę z Polski. Zamieniliśmy kilka zdań i pojechaliśmy w kierunku granicy. Jadąc, szukaliśmy miejsca na nasz obóz. Zaczęliśmy się rozbijać na miejscami podmokłej łące. Miejsce nie najlepsze, w pobliżu droga. Nagle w naszym kierunku jedzie samochód. Pomyśleliśmy, że to właściciel, i że pewnie zaraz nas przegoni. Okazało się, że Pan prowadzi pensjonat położony kilkaset metrów dalej. Zaproponował nam za darmo nocleg w jednym z pokoi. Trafiło się nam jak ślepej kurze ziarno. Tym bardziej, że wieczorem była ulewa. Prysznic, wieczorna rozmowa, trochę śmiechu i spanie. Jutro wjeżdżamy na Ukrainę.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 103.00 km
    • Czas 05:57
    • VAVG 17.31 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 10/16

    Niedziela, 22 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ruszyliśmy wcześnie, o 7:10. Słońce świeci, ale namioty strasznie mokre. Spakowaliśmy się i po ruszeniu okazało się, że mam dziurę w dętce. Szybka wymiana i ruszamy do miasta na stację benzynową na śniadanie i suszenie namiotów. Na stacji mimo wczesnej pory siedziało dużo ludzi i popijało kawę. Rozłożyliśmy namioty na środku placu i przy ludziach kulturalnie pijących kawę wyjęliśmy nasze reklamówki z jedzeniem. W Rumunii nie ma zakazu palenia w miejscach publicznych, więc palili ile mogli przy naszym śniadaniu.

    Są czasem takie dni na wyprawie, że nie ma co zwiedzać, a trzeba przemieścić się jakiś dystans. Dziś nastał właśnie taki dzień. Jechaliśmy przez przepiękne tereny, pogoda była świetna a humory dopisywały. Mijając kolejne wsie i miasta zaliczaliśmy magazyny i popijaliśmy kawę z automatów wendingowych, które w Rumunii znajdują się w każdej większej wsi. Przy automatach i sklepach zawsze są ławeczki, czasem stoliki. W jednym z miast zjedliśmy obiad w małej ale klimatycznej restauracji. Po nim czekał nas 20 kilometrowy podjazd 400 m w górę, a następnie zjazd.

    Jadąc zatrzymaliśmy się na wiejskim festynie. Znowu zostaliśmy mile przyjęci przez ludzi ubranych w ludowe stroje. Poczęstowali nas polentą z serem i oczywiście nie obyło się tym razem bez śliwowicy. Specjalną dawkę przygotowali dla Jadzi. Jak zwykle dała radę. I tak sobie jechaliśmy dalej mijając wsie, gdzie na ławkach siedziały starsze kobiety ubrane w czarne chusty, wiele z nich pozdrawiało nas machając ręką. I w takim błogim nastroju, przy zachodzącym słońcu dojechaliśmy do naszego noclegu w Leud. Tym razem nocleg pod dachem. Trzeba było zrobić pranie i wziąć prysznic.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 54.00 km
    • Czas 03:13
    • VAVG 16.79 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 9/16

    Sobota, 21 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ruszyliśmy przed godziną 8:00. Zjechaliśmy, a raczej sprowadziliśmy rowery z "noclegowej góry" po błocie i wodzie. Nasze rowery po ośmiu dniach wyprawy wyglądały jak po zawodach MTB. Najgorzej wyglądał rower Jarka G., który nie miał błotników. Zjechaliśmy kilometr z trasy w dół do wsi Hetiur. Znaleźliśmy sklep, rozłożyliśmy namioty na płotach, zrobiliśmy zakupy i zaczęliśmy robić śniadanie. Mimo, że była niedziela przed sklepem stało już kilku klientów z piwem w ręku.

    Pani w sklepie po usłyszeniu słowa "woda" zrobiła duże oczy i zapytała "Polonezii? Jarek J. odpowiedziałem, że tak, Polonia. Pani całkiem nieźle mówiła po polsku, bo pracowała parę lat wcześniej w Niemczech z Polakami. Kiedy jedliśmy Pani wyszła ze sklepu, powiedziała do siedzących na ławeczce, że my to Polacy i znowu się zaczęło. Usłyszeliśmy polskie słowa, w tym "wódka" i najpopularniejsze polskie przekleństwo. Podjechał autobus i kierowca kiedy dowiedział się, że jesteśmy Polakami także rzucił coś po naszemu. Zrobiło się miło i wesoło. Jeden pan zaraz poszedł do sklepu przyniósł piwko i nie było mowy o odmowie. Honory czynił Jarek J. Szybko zwinęliśmy namioty i pojechaliśmy dalej.

    Po drodze spotkaliśmy pierwszych na naszej wyprawie sakwiarzy i byli to Polacy z Los Locos Cyclistas. Jechali z Przemyśla do Istambułu. Chwilę porozmawialiśmy I ruszyliśmy dalej do miasta Targu Mures na dworzec kolejowy, żeby znowu nadrobić kilka straconych kilometrów . Tym razem dokładnie zobaczyliśmy o której jest odjazd pociągu, żeby nie było jak ostatnio. Trzy godziny jazdy w komfortowym szynobusie. Dojechaliśmy do miasta Bistrița, gdzie znaleźliśmy świetną restaurację. Zjedliśmy obiad i jak zwykle zrobiliśmy zamieszanie z ładowaniem telefonów i powerbanków. Po jedzeniu od razu udaliśmy się szukać noclegu na dziko, poza granicami miasta. Ponieważ robiło się już ciemno nie wybrzydzaliśmy z szukaniem odpowiedniego miejsca. Trafiła nam się polanka na lekkim wzniesieniu. Pełno pająków, koników polnych i innego robactwa oraz miejscami trochę ściętych krzaków z kolcami.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.









    • DST 87.00 km
    • Czas 05:07
    • VAVG 17.00 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 8/16

    Piątek, 20 lipca 2018 | Komentarze 0


    Całą noc padał deszcz. Spakowani siedzimy czekając na jakieś przejaśnienie, ale niestety tak jak wczoraj, deszcz pada i pada. Śpiewamy Jarkowi G. sto lat, ponieważ tego dnia obchodził urodziny. O godzinie 11:00 ruszamy w strugach deszczu, ale mamy problem z wyjechaniem z posesji, ponieważ opady spowodowały wylanie małych rzeczek i woda ostrym nurtem spływała po chodnikach i ulicy. Część posesji jest całkiem zalana wodą. Na skrzyżowaniu w małym miasteczku, woda płynęła z taką siłą i było jej tyle, że samochody miały problem z przejechaniem. W takich wypadkach zawsze niezawodny jest Rafał, który ubrał skarpetki wodoodporne i ochraniacze na stopy, wziął ostry rozpęd, dojechał do połowy i... podparł się nogą, ponieważ nurt był tak silny, że o mało by go przewrócił. Zatrzymał się na środku z wodą do kolan. Nie było możliwości aby pojechać inaczej, dlatego zdjęliśmy buty i skarpetki i boso przeszliśmy z rowerami przez wodę.

    W kolejnej wiosce spotkaliśmy starsze panie wychodzące z cerkwi z kawałkami chleba w ręku. Nie wiem czy tak źle wyglądaliśmy, ale każdy z nas otrzymał kawałek chleba. Deszcz przestał padać i zaczęło robić się ciepło. Dojechaliśmy do miasta Făgăraș, gdzie zrobiliśmy przerwę przy fortecy. Pojechaliśmy dalej i kiedy wszystkie ubrania i buty wyschły, znowu zaczęło padać. Jadąc dalej nawet wyszło słońce i zrobiło się bardzo ciepło. Dojechaliśmy do miasta Rupea, gdzie podziwialiśmy zamek znajdujący się na wysokim wzniesieniu. Przeczytałem o nim kilka zdań i podjechaliśmy na stacje kolejową aby nadrobić stracone przez deszcz i inne okoliczności kilometry. Kupiliśmy bilety na pociąg i chłopaki pojechali do sklepu na zakupy. Dosłownie za kilka minut pociąg podjeżdża, wsiadam z Jadzią, drzwi się zamykają i... ruszamy. Okazało się, że źle spojrzeliśmy na godzinę odjazdu, chłopaki zostali w sklepie a my już jedziemy do Sighișoary. Tekst Jarka G. po tym jak wrócili na stację i zobaczyli, że nas nie ma: "Tego jeszcze nie grali".

    Mieli do wyboru albo czekać na następny pociąg 2 godziny albo jechać rowerami. Wybrali jak przystało na Turistasów jazdę 50 km rowerem. Okazało się, że trasa do Sighișoary, którą sobie wyznaczyli jest szutrowa, a padający wcześniej deszcz sprawił, że miejsca również błotnista. Przy jednym z wiejskich sklepów spotkali Szeklerów, czyli grupę etniczną Węgrów zamieszkująca wschodnią część Siedmiogrodu. No i się zaczęło... Polak Węgier dwa bratanki... Podobno nie chcieli ich wypuścić ze sklepu. W tym czasie ja i Jadzia dojechaliśmy do Sighișoary, zwiedziliśmy piękną starówkę, zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w poszukiwaniu noclegu na dziko. Zapadał już zmrok kiedy znaleźliśmy miejscówkę do spania. Dzięki udostępnianiu swojej pozycji w Locusie, bez trudu się znaleźliśmy. Tego dnia chłopaki zrobili 160 km, a ja i Jadzia tylko 83. :)

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.