Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


Wpisy archiwalne w kategorii

d200-

Dystans całkowity:2489.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:94:03
Średnia prędkość:24.34 km/h
Maksymalna prędkość:46.44 km/h
Suma podjazdów:810 m
Suma kalorii:3799 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:248.96 km i 10h 27m
Więcej statystyk
  • DST 217.75 km
  • Czas 08:39
  • VAVG 25.17 km/h
  • VMAX 46.44 km/h
  • Sprzęt Fuji Touring Disc
  • Pielgrzymka do Dąbrówki

    Sobota, 22 sierpnia 2020 | Komentarze 0


    Pielgrzymka rowerowa do sanktuarium w Dąbrówce.

    Kategoria d200-, mWyszków


    • DST 220.00 km
    • Czas 08:40
    • VAVG 25.38 km/h
  • Sprzęt Fuji Altamira
  • Brevet Pomiechówek

    Sobota, 6 kwietnia 2019 | Komentarze 0


    Udział w Brevet’cie Pomiechówek. Tak nie do końca, gdyż nie rejestrowałem się w tym wydarzeniu, tylko pojechałem trasą brevetu.

    Ruszyłem o 7:10 z Legionowa, a o 8:00 byłem już na trasie ultramaratonu. Pierwsi uczestnicy dogonili mnie po 62 km jazdy. Po drodze do Ciechanowa wyprzedziło mnie ok 10 osób. W Ciechanowie zjadłem obiad, potem jeszcze w Płocku kawa i lody. W Modlinie na 198 km pożegnałem się z oficjalną trasą i ruszyłem DW630 do Legionowa.

    Pogoda dopisała, chodź wiatr był bardzo męczący. Oceniam, że tylko około 20% trasy miałem z wiatrem, przez resztę trasy wiało albo z boku albo w twarz.

    Finalnie udało mi się wykręcić bez nadmiernego wysiłku średnią 21,4 km/h w totalu i 25,3 km/h w ruchu.





    Kategoria d200-


    • DST 320.00 km
    • Czas 13:06
    • VAVG 24.43 km/h
  • Sprzęt Fuji Altamira
  • Ultramaraton W(y)prawka Kaszubska

    Sobota, 21 kwietnia 2018 | Komentarze 2


    "Kes, co powiesz na 300 w weekend na Kaszubach? Impreza jest i miejsce mi się w aucie zwolniło." Po takim zaproszeniu Księgowego nie mogłem nie skorzystać. Na przełomie czerwca i lipca chciałem jechać w Pierścieniu Tysiąca Jezior i nadarzyła się okazja, żeby lepiej przygotować się do tego wyzwania.

    Ultramaraton W(y)prawka Kaszubska organizuje forum Podrozerowerowe.info. W tym roku organizacją całego zamieszania zajął się Olo.

    Wyjechaliśmy samochodem w piątek o 10:30. W bazie noclegowej byliśmy o 17:00. Zarejestrowaliśmy swój udział w maratonie, zjedliśmy obiad, potem było wspólne ognisko. Spać poszedłem wcześnie, chciałem się wyspać.

    Pobudkę zafundowałem sobie o 6:00, żeby na spokojnie przygotować rower, spakować się. Mimo to nie pomyślałem, żeby wziąć portfel i słuchawki. Na przyszłość chyba przygotuję sobie check listę, aby mieć pewność, że w trasę wziąłem wszystkie niezbędne rzeczy. O 7:30 Olo zrobił odprawę, o 8:00 ruszyli uczestniczy startujący na 500km, 3 minuty później my, leszcze na 300km. :)

    Ruszyliśmy i postanowiłem na początku pojechać z czołówką. Plan miałem taki, że jeśli poczuję, że za bardzo cisną, odłączę się i pojadę swoim tempem czekając na grupę za mną. I tak z Turystą, Olkiem i Krzyśkiem przejechałem 160km, głównie z wiatrem. W Kielnie postanowiłem jednak trochę odpuścić. Odłączyłem się, zjadłem obiad nie śpiesząc się nadto. Zajęło mi to godzinę i liczyłem, że grupa za mną, w której był Księgowy mnie dogoni. Niestety nikt nie dojechał, więc ruszyłem pod wiatr sam. Było cieżko ale po 20km kierunek jazdy zmienił się i do Pucka jechało sie całkiem nieźle. Ten odcinek był szczególnie urokliwy - asfaltowa równa droga przez las z zakazem ruchu samochodów. Od Pucka było ciężko - ciągle pod wiatr, wiele razy zatrzymywałem się żeby odpocząć. Wiedziałem, że w tym wypadku upływ czasu działa na moją korzyść - w nocy wiatr miał zelżeć. I rzeczywiście. Od Żarnowca było już coraz łatwiej. Przyszła noc i z prędkością 25km/h toczyłem się aż do samej mety.

    Całą trasę przejechałem w 15:37h, co daje średnią 20,5km/h. Średnia w ruchu wyniosła 24,9km/h. Uważam, że to świetny wynik. Zimą nie próżnowałem i efekty widać. Na mecie miałem sporo zapasów siły.

    Kolejna impreza na mojej liście to Pierścień Tysiąca Jezior, który może dać kwalifikację do BBTouru. Jednak poważnie zastanawiam się czy porywać się na taki dystans... Czas pokaże... ;)

    Galeria zdjęć --> KLIK







    • DST 215.00 km
    • Czas 08:14
    • VAVG 26.11 km/h
  • Sprzęt Fuji Altamira
  • Nagrobek albańskiego dragomana

    Sobota, 7 października 2017 | Komentarze 0


    Po zeszłotygodniowej trasie z Białegostoku do Legionowa, dziś zapuściłem się w bliższe rejony - do Grójca. 

    O 8:00 ruszyłem z Legionowa. Po przejechaniu 30km do wycieczki dołączył Rafał. Do Góry Kalwarii jechaliśmy albo z bocznym wiatrem albo pod wiatr, następne aż za Grójec pod wiatr. Naszym celem była wieś Lewiczyn, gdzie obok dewnianego kościoła znajduje się nagrobek albańskiego dragomana. Przeczytać o tym niezwykłym miejscu można na Polsce Niezwykłej albo TUTAJ, gdzie jest obszerniejszy opis.

    Okolice Grójca są najważniejszym polskim regionem uprawy i przetwórstwa jabłek. Sady zaczynają się już od Góry Kalwarii, gdzie zresztą w cukierni kupiliśmy pyszną szarlotkę oraz lokalny sok gruszkowo-jabłkowy. Sezon zbioru jabłek w pełni, rolnicy uwijają się jak w ukropie.

    Powrót do domu był dużo łatwiejszy, bo z wiatrem.
    Średnia total - 20,4km/h
    Średnia w ruchu - 26km/h






    Kategoria d200-


    • DST 251.00 km
    • Czas 09:26
    • VAVG 26.61 km/h
  • Sprzęt Fuji Altamira
  • Białystok - Legionowo

    Sobota, 30 września 2017 | Komentarze 0


    Rafał był chętny jechać ze mną z Białegostoku do Warszawy szosą. Pomysł aby zrobić taką trasę zrodził się po zakupie sakwy podsiodłowej Ortlieb. Chciałem ją jeszcze w tym sezonie przetestować na długiej trasie.

    W trakcie "wycieczki" pisałem relację na Twitterze.
    Start z prawie godzinnym opóźnieniem, bo nasz pociąg miał obsuwę. W Białymstoku w cukierni jeszcze małe zakupy i ruszyliśmy o 11:00.
    Obiad zaplanowany był w Łomży po 100km. Całkiem nieźle się jechało po części z wiatrem w plecy, ale częściej z bocznym, który przeszkadzał na drogach o sporym natężeniu ruchu. Zajechaliśmy na rynek w Łomży, gdzie zjedliśmy w całkiem niezłej pierogarni. Ja opędzlowałem podwójną porcję. :)
    Kolejnym większym miastem była Ostrołęka, gdzie zrobiliśmy zakupy, ubraliśmy się cieplej i już w nocy ruszyliśmy dalej. Do celu zostało ok 100km. 
    Ciekawe, że 3 lata temu - również we wrześniu -  jechałem na odcinku Ostrołęka - Różan robiąc zawrotny na tamten czas rekord 255km. Teraz kondycja lepsza. No i szosą łatwiej robić takie dystanse. A plany na kolejny rok wręcz kosmiczne - 610km w Pierścieniu 1000 Jezior, a potem BB Tour 1008km...

    Po drodze zajeżdżamy jeszcze do dwóch stacji benzynowych w Różanie i Pułtusku. W Serocku Rafał traci siły i dzwoni po wsparcie. Po dojeździe do Legionowa tata zabiera go z rowerem do domu. Rafał nigdy nie wymięka, musiał mieć na prawdę ciężki dzień do jazdy. Rano narzekał na nogi.

    Mnie jechało się całą drogę rewelacyjnie. Żadnych kryzysów, mimo że Rafał ciągle siedział na kole, a ja z przodu. Temperatura w nocy spadła do 6-8 stopni, ale ubraniowo byłem na nią przygotowany. Wiatr jakby uśrednić był dla nas neutralny.

    Mam sporo przemyśleń po tym wyjeździe. Zacznę od sprzętu.  Nowa torba Ortlieba się sprawdziła. Jest pakowna, wytrzymała i jeśli dobrze upchnie się ekwipunek, trzyma swój kształt. Minusem jest bardzo nieporęczne pakowanie do niej rzeczy. Trzeba się mocno gimnastykować z rowerem. Najlepiej wziąć między nogi tylne koło. Rozwiązaniem mogłyby być dodatkowe cieknie wkłady/worki na ubrania. Taki worek można wypełnić a potem tylko wsunąć do Ortlieba. Jak znajdę tanio taki produkt to kupię.

    Następną sprawą jest czas przerw. Różnica pomiędzy średnią w ruchu a total była na tyle duża, że przeanalizowałem wszystkie przerwy na trasie. I tak:
    - pierwszy sklep 15min
    - Łomża obiad 50min
    - Ostrołęka Biedra 40min
    - Różan, dwie stacje koło siebie 30min
    - Pułtusk stacja 15min
    W sumie 2:30h. Minuty uciekają jak szalone, szczególnie jeśli stoi się 10 minut w kolejce do kasy w Biedrze. Podczas ultramaratonów takie sklepy trzeba omijać szerokim łukiem. Lepsze są mniejsze sklepy, gdzie zakupy robi się błyskawicznie. Na obiad też zeszło trochę za długo. W Różanie najpierw zatrzymaliśmy się na jednej stacji benzynowej, a że nie mieli kawy to podjechaliśmy jeszcze do kolejnej. To błąd. Trzeba zatrzymywać się tylko przy dużych sieciówkach, gdzie jest pewność, że kawa będzie.
    Średnią w czasie jazdy mieliśmy niezłą. Przez 80% drogi ponad 27km/h.

    Jeśli pogoda jesienią dopisze, to może jeszcze raz uda się zrobić taki dystans.








    • DST 360.00 km
    • Czas 15:18
    • VAVG 23.53 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Żeby jeździć, trzeba jeździć v.2

    Sobota, 7 maja 2016 | Komentarze 3


    "Żeby jeździć, trzeba jeździć" - to zasłyszane na BBTour powiedzenie sprawdziło się doskonale w próbie bicia mojej dotychczasowej życiówki. To był piąty raz, kiedy jednego dnia zrobiłem ponad 200km. Jednak tym razem udało się wykręcić aż 360km, co pewnie na długo pozostanie moim nowym rekordem życiowym.

    W moim zamyśle miał być to "Ultramaraton Grupy Rowerowej Turistas", jednak towarzystwo się wykruszyło. Pogoda do jazdy była rewelacyjna. Po kilku wariantach trasy zdecydowałem się na podróż w jedną stronę do Poznania z wiatrem.

    Prawie całą drogę towarzyszył mi  LeeFuks. Na pewno podróżowanie na taki dystans samemu to nie jest dobry pomysł. Dwie osoby wzajemnie się nakręcają i podnoszą morale. Sporym motywatorem, żeby ten przejazd miał miejsce były też filmy Gustava. Szczególnie jego materiał Jak jeździć komfortowo rowerem trasy ~1000km NON-STOP. Przetestowałem patent z pochyleniem siodła oraz smarowaniem pampersa Sudocremem. To działa! :)

    Całą drogę jechało mi się rewelacyjnie, co niewątpliwie było zasługą pomyślnego wiatru. Miałem tylko jeden lekki kryzys w okolicy 100km. Potem od czasu do czasu ból głowy prawdopodobnie od lekkiego odwodnienia, ale poradziłem sobie z tym zwiększając spożycie płynów. Był też problem z jedzeniem. Żołądek zacisnął mi się na tyle, że nie byłem w stanie zjeść obiadu. Ostatnie 100km przejechałem głównie na bananach - te jadłem bez problemu.

    Aby urozmaicić sobie podróż postanowiłem zahaczyć o dwie atrakcje: Grobowce megalityczne w Wietrzychowicach oraz Sanktuarium Maryjne w Licheniu.



    Wnioski na przyszłość:
    - zabrać MP3 z muzyką i audiobookami
    - popracować nad żywieniem się w czasie jazdy
    - pić więcej płynów
    - skrócić przerwy aby utrzymać średnią całkowitą ponad 20km/h

    Statystyki:
    Dystans - 360km
    Średnia w ruchu - 23,5km/h ; Czas w ruchu - 15:18
    Średnia całkowita - 17,8km/h; Czas całkowity - 20:12

    Trasa RwGPS:
     
     

    Trasa Endomondo:
     




    • DST 201.00 km
    • Czas 08:21
    • VAVG 24.07 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Kaplica mariawicka w Kamionce

    Sobota, 19 września 2015 | Komentarze 0


    W minioną sobotę dotarłem do dwóch ciekawych miejsc. Szczególnie pierwsze - kaplica mariawicka p.w. św. Walentego w Kamionce - zrobiło na mnie piorunujące wrażenie.

    Kaplica pochodzi z początków XX wieku, a więc liczy przeszło 100 lat. Jest dobrze zachowana, chociaż porównując zdjęcia znalezione w internecie z roku 2012 widać postępującą degradację.

    Drugim miejscem, które odwiedziłem była kaplica w Tarnowie - prywatna inicjatywa, która powstała, aby przywrócić tej wsi miejsce kultu i kontemplacji. Świątynia nie jest poświęcona, a więc nie można w niej przeprowadzać nabożeństw. Sąsiedzi oraz miejscowy proboszcz kaplicy nie zaakceptowali, jeżdżą do kościoła do Samogoszczy. Więcej  TUTAJ.





    Kategoria d200-


    • DST 249.00 km
    • Czas 11:21
    • VAVG 21.94 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Tour de Warsaw

    Sobota, 18 października 2014 | Komentarze 4


    Uczestniczyłem wraz z Grupą Rowerową Turistas w wydarzeniu Tour de Warsaw organizowanym przez Cyklistę w Warszawie. Startowaliśmy na 200km. Zdjęcia z tego wydarzenia można obejrzeć TUTAJ oraz TUTAJ.

    Powiedzenie "Żeby jeździć, trzeba jeździć" stało się podczas tego wyścigu nad wyraz aktualne. Tygodniowa przerwa od roweru dała mi w kość. Zmęczyłem się okrutnie.

      



    Kategoria d200-, zŁPa


    • DST 255.00 km
    • Czas 10:58
    • VAVG 23.25 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Żeby jeździć, trzeba jeździć

    Czwartek, 4 września 2014 | Komentarze 3


    Pomysł, aby pobić dotychczasowy rekord dobowy zrodził się w mojej głowie już dawno. Zawsze były jednak jakieś wymówki. A to wiatr kiepski, a to coś do załatwienia, pogoda za dobra, za słaba... Postanowiłem jednak się zebrać i się udało. I to z całkiem niezłym rezultatem.

    Trasę zaplanowałem aby zaliczyć jak najwięcej brakujących gmin, ale też żeby nie oddalać się zbytnio od domu; Wyjechałem o 8:00. Przede mną najcięższy 80 km odcinek pod wiatr. Wiedziałem, że jeśli go pokonam będzie już z górki. Początkowo jechało się ciężko. Toczyłem się lekko ponad 20 km/h. Po 40 kilometrach odbiłem lekko w lewo, ale nadal miałem pod wiatr. Męczyłem się tak aż do Łęgu Nurskiego (75 km), potem już wiatr boczny, a za Zambrowem (gdzie zjadłem obiad) miałem już z wiatrem. Rozwinąłem skrzydła i zacząłem pędzić jak szalony. Starałem się nie patrzeć na przejechany dystans, bo zbyt wolno wskakiwały kolejne kilometry. Ustawiłem za to średnią prędkość w ruchu i starałem się jechać tak, aby nie mieć mniej jak 22 km/h. Jednocześnie przerwy robiłem tylko za potrzebą a jeśli chciałem odpocząć zatrzymywałem się tylko przy sklepach. Długie odpoczynki też wykluczałem, szczególnie na kluczowym odcinku przed Ostrołęką. Obawiałem się, że postój rozleniwi organizm. Dyscyplina to podstawa.

    Po sytym obiedzie w Zambrowie przestało chcieć mi się jeść. Przedtem ciągle coś podjadałem. Czekolada, sezamki, banany, kanapki, cola. Obserwując doświadczenia innych długodystansowców miałem świadomość, że na dłuższą metę tak się nie da jechać. Cukier się skończy i już sił nie odzyskam. Jadłem więc na siłę kolejne opakowania sezamków, czekoladę i banany. Popijałem colą bądź sokiem. Wodę skreśliłem już na początku z jadłospisu. Dobra jest za krótkie dystanse, gdzie wysiłek jest znikomy.

    Na 155 km zacząłem liczyć o której godzinie będzie rekord i uświadomiłem sobie, że jadę dopiero nieco ponad 8 godzin. Rewelacja, bo nie dość, że "zaraz" 200 km stuknie to jeszcze w jakim czasie. Dało mi to motywację, którą ugruntowałem wypijając energetyka. Przed Różanem wpadło 200. Szczęśliwy jadę dalej myśląc ile będzie przy 12 godzinach. Przed Długosiodłem brakuje kilku minut do połowy doby. Robię przerwę i spisuję dane z licznika. Odpoczynek w sklepie i ruszam dalej. Robi się zimno i ciemno. Zmieniam lekko trasę na bardziej ruchliwą, czyli wg mnie bezpieczniejszą. Od łowiska Jegiel jadę DK8. Jest pobocze, więc jedzie się nieźle. Pęd powietrza przejeżdżających TIRów pomaga w utrzymaniu wysokiej prędkości. 10 km przed Wyszkowem lekko słabnę, bo cukier spada. Mimo to jakoś toczę się do domu. Brakuje pół kilometra do 255. Dokręcam.

    Nie spodziewałem się, że tak dobrze mi pójdzie. Myślałem, że wrócę do domu w nocy lub nad ranem a tu taki dobry wynik. Zrobiłem cały dystans bez większego trudu. Nogi zmęczone, ale kolana nie bolą. Tyłek za to boli niemiłosiernie. Ostatnio źle mi się jeździ w pieluchach Rogelli... 

    Rekord 12h - 225km, Czas jazdy: 9:44h, Vavg: 18.7km/h, Vavg w ruchu: 23.2km/h
    Rekord 24h - 255km, Czas jazdy: 10:58h, Vavg: 19.1km/h, Vavg w ruchu: 23.3km/h






    • DST 200.80 km
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • 200 km

    Sobota, 22 czerwca 2013 | Komentarze 4


    Pobiłem życiowy rekord! Spełniłem swoje marzenie i zrobiłem 200km - 100km sam i 100km uczestnicząc w dwóch wycieczkach.

    Odbyło się to następująco:
    000-017km - Przejazd Legionowo - Warszawa
    017-034km - Wycieczka Warszawa na Wyrywki - Z Młocin do Białołęki
    034-100km - Przejazd Warszawa - Wyszków
    100-168km - Wycieczka Wyszków Moje Miasto - I Nocny Rajd Rowerowy
    168-201km - Po okolicach Wyszkowa, żeby dobić do 200km.

    Aby obejrzeć galerię kliknij w zdjęcie!




    Kategoria mWyszków, zWnW, zJSz, zRUm, d200-