Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:1882.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:106:33
Średnia prędkość:17.66 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:60.71 km i 3h 26m
Więcej statystyk
  • DST 35.00 km
  • Czas 01:26
  • VAVG 24.42 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • DPD

    Wtorek, 31 lipca 2018 | Komentarze 0






    • DST 41.00 km
    • Czas 02:11
    • VAVG 18.78 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • DPD

    Poniedziałek, 30 lipca 2018 | Komentarze 0


    Spotkanie z Łukaszem i podsumowanie naszych wypraw do Rumunii i Ukrainy.

    Kategoria zŁPa


    • DST 1.80 km
    • Czas 00:06
    • VAVG 18.00 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Sprawunki

    Niedziela, 29 lipca 2018 | Komentarze 0






  • Sprzęt Bez roweru
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina

    Sobota, 28 lipca 2018 | Komentarze 0


    W dniach 13-28 lipca 2018 piątka śmiałków z Grupy Rowerowej Turistas - w tym ja - przejechała 1226 km trasą z Otopeni pod Bukaresztem do Przemyśla.
    Zapraszam do obejrzenia zdjęć mojego autorstwa oraz do przeczytania dziennika wyprawy, który nie powstałby, gdyby nie codzienne zapiski Jarka J.

    Posty ułożone są w kolejności od najnowszego do najstarszego, dlatego proponuję zacząć eksplorację od końca drugiej strony. :)


    Kategoria tWyprawa2018


    • DST 53.00 km
    • Czas 03:30
    • VAVG 15.14 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 16/16

    Sobota, 28 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ostatni dzień naszej wyprawy. Mieliśmy do przejechania tylko 50 km, dlatego wyjechaliśmy o godzinie 9. Po drodze wydawaliśmy w sklepach ostatnie Hrywny. Asfalt pojawiał się i znikał i tak prawie do granicy. Na granicy nie było problemów. Postaliśmy może z godzinę w kolejce i wjechaliśmy do Polski. Po kilkunastu kilometrach byliśmy już w Przemyślu. Kupiliśmy bilety na pociąg i poszliśmy na ostatni obiad. W Warszawie byliśmy przed północą.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 61.00 km
    • Czas 03:23
    • VAVG 18.03 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 15/16

    Piątek, 27 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ranek powitał nas lekką mgłą. Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w kierunku Medyki. Po 12 kilometrach Jarek G. zorientował się, że czegoś mu brakuje. Znów zgubił aparat... Tym razem Jego błagalny wzrok w naszym kierunku nic nie dał. Aparatu mu nie schowaliśmy.

    Podjęliśmy decyzję, że rozdzielamy się. Dwóch Jarków i Mizerescu postanowili wrócić do Turki, gdzie prawdopodobnie została zguba. Ja i Jadzia powoli pojechaliśmy dalej wg trasy. Spotkać się mieliśmy wieczorem. Sprzęt został znaleziony w restauracji. Kelnerka wzięła go na zaplecze. Chłopaki nadrobili ponad 40 km. Jak się nie ma w głowie, to się ma w pedałach. :)

    W tym czasie ja i Jadzia jadąc bez pośpiechu zatrzymaliśmy się na arbuza i pierogi. Dojechaliśmy do miasta Dobromil, gdzie załatwiliśmy tani nocleg w motelu. Pod wieczór całą grupą poszliśmy na miasto na obiadokolację. Pani znowu nie zrozumiała do końca co chcieliśmy zamówić, ale jakoś się udało zjeść smacznie i tanio. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do magazynu po zaopatrzenie na ostatni wieczór na Ukrainie. Jadzia kupiła jogurt i zaraz go oddała, bo był stary. Chleb był tylko wczorajszy i pani ekspedientka powiedziała, żeby go nie brać. Strach coś kupić.

    Jutro już przekraczamy granicę w Medyce. Zostało nam jeszcze około 50 km do Polski.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 97.00 km
    • Czas 05:59
    • VAVG 16.21 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 14/16

    Czwartek, 26 lipca 2018 | Komentarze 0


    Poszczęściło się nam i przez cały dzień jechaliśmy po dobrych drogach. Na pierwszym długim podjeździe zobaczyliśmy na poboczu stojący samochód i wołających nas ludzi. Podjechaliśmy i okazało się, że był tam chłopak, który tak jak my, jest "wariatem" rowerowym. Chwilę pogadaliśmy. Wśród tej grupki był też pan z Jastrzębiem. Kilka fotek i jedziemy dalej.

    Dzień jak co dzień, mijamy wioski i miasteczka. Drogami jeździ wiele starych samochodów: Ził, Kraz, Kamaz, Gaz, a najpopularniejszy osobowy to Łada. Wiejskie sklepy przypominają małe bary, gdzie można kupić piwo z nalewka. W jednym ze sklepów pani do liczenia używała jeszcze dużych liczydeł. Na obiad zajechaliśmy do miasta Turka. Porozmawialiśmy trochę z panią kucharką, która znała polski. Zrobiliśmy jeszcze zakupy w magazynie i rozpoczęliśmy poszukiwania kawałka łąki do rozbicia namiotów. Udało się coś znaleźć, chociaż nie było łatwo. Do Przemyśla jeszcze 109 km.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 76.00 km
    • Czas 05:07
    • VAVG 14.85 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 13/16

    Środa, 25 lipca 2018 | Komentarze 0


    O 7.00 zacząłem budzić towarzystwo. Słońce delikatnie przebijało się przez namiot. Po spakowaniu się cofnęliśmy się 2 km do stacji benzynowej, tam zamówiliśmy herbatę i zaczęliśmy robić sobie śniadanie. Chcieliśmy też wysuszyć namioty, ale słońce szybko się schowało. Nie mogliśmy długo czekać, dlatego ruszyliśmy dalej.

    Jeżeli ktoś mówi, że w Polsce są słabe drogi, to po dniu jazdy drogami ukraińskimi zmieni szybko zdanie. Taka jazda staje się strasznie męcząca. Nie mieliśmy ochoty nawet rozmawiać ze sobą, bo każdy był skupiony na omijaniu dziur. Samochody też jechały slalomem. Mijamy piękne cerkwie, wioski i miasteczka. W jednej z wiosek starsza pani poczęstowała nas papierówkami. Za chwilę sami już zrywaliśmy smaczne jabłka z drzewa. Pojawił się też mąż wraz z psem. Właściciel pokazywał nam jak go wyszkolił. Małżeństwo chciało nas zaprosić na czaj, ale podziękowaliśmy i pojechaliśmy dalej. W jednym ze sklepów pani resztę wydawała nam cukierkami. Ten zwyczaj znałem z opowieści Jarka J. i Rafała, którzy byli już na Ukrainie kilka lat temu. W Swalawie, w karczmie zjedliśmy obiad.

    Zbliżał się wieczór, więc zaczęliśmy rozglądać się na noclegiem. Natrafiliśmy na hotelik przy trasie i postanowiliśmy tam przenocować. Najlepiej wydane pieniądze na nocleg na tym wyjeździe. W pokojach mamy nawet klimatyzację.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 82.00 km
    • Czas 05:03
    • VAVG 16.24 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 12/16

    Wtorek, 24 lipca 2018 | Komentarze 0


    Po wygodnie przespanej nocy podziękowaliśmy gospodarzowi za darmowy nocleg i ruszyliśmy do miasta położonego 600m od granicy. W mieście tym byliśmy wczoraj, ale żeby zobaczyć wesoły cmentarz musieliśmy nadrobić kilkadziesiąt kilometrów Po dojechaniu do miasta udaliśmy się do restauracji aby ostatni raz zjeść rumuński deser - Papanasi (pączki polane gęstą śmietaną i jagodami). Palce lizać.

    Wychodząc z restauracji Jarek G. zapomniał aparatu, który przez całą podróż miał przewieszony na plecach. Oczywiście wzięliśmy go i czekaliśmy kiedy sobie o nim przypomni. Odprawa na przejściu trwała może z 10 minut. Na Ukrainie musieliśmy wymienić Leje na Hrywny. Miejscowi skierowali nas do sklepu wielobranżowego, w którym za ladą siedziała starsza pani. Na półkach chleb, piwo i inne artykuły spożywcze, chemiczne i o dziwo, okazało się, że także Pani wymienia kasę. Jechaliśmy dalej po wyznaczonej trasie w pełnym słońcu. Udało nam się zwiedzić cerkiew, w której Pan Kościelny coś naprawiał. Wpuścił nas do środka i na chór. Porozmawialiśmy trochę z nim i nawet zaproponował nam nocleg u siebie, ale ponieważ była wczesna godzina, pojechaliśmy dalej. Drogi na Ukrainie straszne w porównaniu z Rumunią - jedziemy slalomem, omijamy dziury. Do tego Ci szaleni kierowcy, którzy jadą z prędkością jak po autostradzie.

    Po 2 godzinach słyszę z tyłu głośne "O kur..!". Patrzę do tyłu i widzę Jarka G., który obszukuje plecy w poszukiwaniu aparatu. Zatrzymujemy się i Jarek mówi, że zapomniał go wziąć z restauracji. Potrzymaliśmy go jeszcze w niepewności ale gdy zaczął rozważać już powrót do Rumunii wyjęliśmy aparat. Ulżyło mu. :)

    Upał straszny, jechaliśmy pod wiatr omijając dziury. Robiliśmy częste przystanki w sklepach aby się nawodnić. Dojechaliśmy do miasta Chust, gdzie zjedliśmy obiad. Później pojechaliśmy szukać noclegu na dziko. Nie było łatwo, wszędzie wysoka trawa i zabudowania. Wjechaliśmy w boczną drogę, gdzie znaleźliśmy łąkę.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 72.00 km
    • Czas 03:48
    • VAVG 18.95 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 11/16

    Poniedziałek, 23 lipca 2018 | Komentarze 0


    Pospaliśmy dziś dłużej, do godziny 8. Mieliśmy cały dom dla siebie, więc nikt nas nie budził. Poza kogutem z gospodarstwa obok... Był to jeden z naszych najlepszych noclegów. Trzy pokoje dla pięciu osób, dwie łazienki, duża kuchnia. Zjedliśmy wspólnie śniadanie, spakowaliśmy się w sakwy i na nie rozwiesiliśmy pranie, które nie wyschło przez noc.

    Znowu jechaliśmy przez Maramureş i podziwialiśmy piękne krajobrazy. Zwiedziliśmy małą drewnianą cerkiew. Region, przez który jechaliśmy słynie z takich cerkwi. Słońce świeciło mocno i było bardzo gorąco. Dojechaliśmy do klasztoru Bârsana, gdzie znajdują się piękne drewniane cerkwie położone pośród kolorowych ogrodów. Widok jak z bajki. No ale trzeba jechać dalej, granica z Ukrainą coraz bliżej. Dojechaliśmy do przygranicznego miasta i udaliśmy się na obiad. Ale granicy jeszcze nie przekraczamy. Odbiliśmy 20 km na zachód.

    Dojechaliśmy do miasta Săpânța, gdzie znajduje się wesoły cmentarz - coś niesamowitego. Drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione i wymalowane na kolorowo są scenki z życia pochowanych tam ludzi z opisami ich życia, pisane w pierwszej osobie. W tej samej miejscowości znajduje się najwyższy drewniany kościół na świecie. Przy cmentarzu spotkaliśmy motocyklistów, a przy kościele rodzinę z Polski. Zamieniliśmy kilka zdań i pojechaliśmy w kierunku granicy. Jadąc, szukaliśmy miejsca na nasz obóz. Zaczęliśmy się rozbijać na miejscami podmokłej łące. Miejsce nie najlepsze, w pobliżu droga. Nagle w naszym kierunku jedzie samochód. Pomyśleliśmy, że to właściciel, i że pewnie zaraz nas przegoni. Okazało się, że Pan prowadzi pensjonat położony kilkaset metrów dalej. Zaproponował nam za darmo nocleg w jednym z pokoi. Trafiło się nam jak ślepej kurze ziarno. Tym bardziej, że wieczorem była ulewa. Prysznic, wieczorna rozmowa, trochę śmiechu i spanie. Jutro wjeżdżamy na Ukrainę.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.