Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


  • DST 103.00 km
  • Czas 05:57
  • VAVG 17.31 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 10/16

    Niedziela, 22 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ruszyliśmy wcześnie, o 7:10. Słońce świeci, ale namioty strasznie mokre. Spakowaliśmy się i po ruszeniu okazało się, że mam dziurę w dętce. Szybka wymiana i ruszamy do miasta na stację benzynową na śniadanie i suszenie namiotów. Na stacji mimo wczesnej pory siedziało dużo ludzi i popijało kawę. Rozłożyliśmy namioty na środku placu i przy ludziach kulturalnie pijących kawę wyjęliśmy nasze reklamówki z jedzeniem. W Rumunii nie ma zakazu palenia w miejscach publicznych, więc palili ile mogli przy naszym śniadaniu.

    Są czasem takie dni na wyprawie, że nie ma co zwiedzać, a trzeba przemieścić się jakiś dystans. Dziś nastał właśnie taki dzień. Jechaliśmy przez przepiękne tereny, pogoda była świetna a humory dopisywały. Mijając kolejne wsie i miasta zaliczaliśmy magazyny i popijaliśmy kawę z automatów wendingowych, które w Rumunii znajdują się w każdej większej wsi. Przy automatach i sklepach zawsze są ławeczki, czasem stoliki. W jednym z miast zjedliśmy obiad w małej ale klimatycznej restauracji. Po nim czekał nas 20 kilometrowy podjazd 400 m w górę, a następnie zjazd.

    Jadąc zatrzymaliśmy się na wiejskim festynie. Znowu zostaliśmy mile przyjęci przez ludzi ubranych w ludowe stroje. Poczęstowali nas polentą z serem i oczywiście nie obyło się tym razem bez śliwowicy. Specjalną dawkę przygotowali dla Jadzi. Jak zwykle dała radę. I tak sobie jechaliśmy dalej mijając wsie, gdzie na ławkach siedziały starsze kobiety ubrane w czarne chusty, wiele z nich pozdrawiało nas machając ręką. I w takim błogim nastroju, przy zachodzącym słońcu dojechaliśmy do naszego noclegu w Leud. Tym razem nocleg pod dachem. Trzeba było zrobić pranie i wziąć prysznic.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.








    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy.
    Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!