Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


Wpisy archiwalne w kategorii

kSłowacja

Dystans całkowity:985.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:59:14
Średnia prędkość:16.64 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:89.59 km i 5h 23m
Więcej statystyk
  • DST 109.50 km
  • Czas 05:07
  • VAVG 21.40 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Słowacja, Rumunia, Węgry - dzień 5/17

    Środa, 16 lipca 2014 | Komentarze 0


    Ruszamy w dalszą drogę. Tego dnia postanowiliśmy wjechać do Węgier. Po drodze odpoczywaliśmy w Trebišov w zabytkowym parku obok XIII wiecznych ruin zamku Parič oraz przyglądaliśmy się pożarowi pola, który został prawdopodobnie wzniecony przez miejscową cyganerię. Taka przynajmniej była opinia miejscowego Słowaka, z którym rozmawialiśmy. Na filmie lokalnej telewizji załapał się Łukasz fotografujący płonące trawy. :)


     
    Kolejnym punktem dnia była wizyta w zamku w miejscowości Borša. Wizyta ta nieoczekiwanie przerodziła się w ciekawą przygodę z miejscowym kustoszem. Najpierw mieliśmy przyjemność słuchania wykładu o historii zamku, następnie udaliśmy się do kanciapy, aby śliwowicą opić przyjaźń polsko-węgierską. :) Pan przewodnik mówił w wielu językach. Dosyć skutecznie udawało mu się przekazać nam wiedzę używając słowackiego, czeskiego, węgierskiego i esperanto.


     
    Jadąc do przejścia granicznego widzieliśmy jeszcze riuny zamku w miasteczku Veľký Kamenec. W Cigánd zamawialiśmy pierwsze jedzenie na Węgrzech. Noc spędziliśmy przy wale przeciwpowodziowym, gdzie strasznie żarły komary.







    • DST 95.30 km
    • Czas 05:05
    • VAVG 18.75 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Słowacja, Rumunia, Węgry - dzień 4/17

    Wtorek, 15 lipca 2014 | Komentarze 0


    Dzień zaczynamy od zmiany opon Rafałowi. Jego stare ciągle łapały kapcie i dalsza jazda z nimi nie miała sensu. Po zmianie było już dużo lepiej; Połowa dnia upłynęła nam na podjazdach, które ciągnęły się w nieskończoność. Prawdę mówiąc i tak myślałem, że będzie sporo gorzej. Niewątpliwym plusem podjazdów była możliwość podziwiania krajobrazów. :) Na szczycie upragniona granica ze Słowacją, gdzie przyodzialiśmy obowiązkowe kaski i po odpoczynku ruszyliśmy z górki. Pierwsze wrażenie za granicą: czemu jest tam tyle rumunów? Na każdym kroku cyganeria się kręciła... Najwięcej ich było pod marketami. Strach było na sekundę spuścić rower z oczu; Słowackie miasteczka były bardzo urokliwe. Pierwszy zagraniczny obiad zjedliśmy w Stropkov. Trochę dukaliśmy po Słowacku próbując przekazać co chcemy zjeść, ale po chwili kelnerka powiedziała, że rozumie doskonale po Polsku. Ogólnie słowacji trudny nie jest. Bez problemu dogadywaliśmy się z lokalesami. Prawdziwe problemy z porozumiewaniem się były dopiero przed nami. :) Wieczorem dotarliśmy do miasteczka Podčičva, gdzie noc spędziliśmy w namiotach na polanie na terenie zamku. Podobno w nocy drapieżne ptactwo hałasowało i dziewczyny nie mogły spać. Mi spało się dobrze. Nic nie słyszałem. :)