Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


Wpisy archiwalne w kategorii

d100-200

Dystans całkowity:23134.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1104:05
Średnia prędkość:19.71 km/h
Maksymalna prędkość:73.80 km/h
Suma podjazdów:6377 m
Suma kalorii:29496 kcal
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:118.03 km i 6h 01m
Więcej statystyk
  • DST 103.00 km
  • Czas 05:57
  • VAVG 17.31 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 10/16

    Niedziela, 22 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ruszyliśmy wcześnie, o 7:10. Słońce świeci, ale namioty strasznie mokre. Spakowaliśmy się i po ruszeniu okazało się, że mam dziurę w dętce. Szybka wymiana i ruszamy do miasta na stację benzynową na śniadanie i suszenie namiotów. Na stacji mimo wczesnej pory siedziało dużo ludzi i popijało kawę. Rozłożyliśmy namioty na środku placu i przy ludziach kulturalnie pijących kawę wyjęliśmy nasze reklamówki z jedzeniem. W Rumunii nie ma zakazu palenia w miejscach publicznych, więc palili ile mogli przy naszym śniadaniu.

    Są czasem takie dni na wyprawie, że nie ma co zwiedzać, a trzeba przemieścić się jakiś dystans. Dziś nastał właśnie taki dzień. Jechaliśmy przez przepiękne tereny, pogoda była świetna a humory dopisywały. Mijając kolejne wsie i miasta zaliczaliśmy magazyny i popijaliśmy kawę z automatów wendingowych, które w Rumunii znajdują się w każdej większej wsi. Przy automatach i sklepach zawsze są ławeczki, czasem stoliki. W jednym z miast zjedliśmy obiad w małej ale klimatycznej restauracji. Po nim czekał nas 20 kilometrowy podjazd 400 m w górę, a następnie zjazd.

    Jadąc zatrzymaliśmy się na wiejskim festynie. Znowu zostaliśmy mile przyjęci przez ludzi ubranych w ludowe stroje. Poczęstowali nas polentą z serem i oczywiście nie obyło się tym razem bez śliwowicy. Specjalną dawkę przygotowali dla Jadzi. Jak zwykle dała radę. I tak sobie jechaliśmy dalej mijając wsie, gdzie na ławkach siedziały starsze kobiety ubrane w czarne chusty, wiele z nich pozdrawiało nas machając ręką. I w takim błogim nastroju, przy zachodzącym słońcu dojechaliśmy do naszego noclegu w Leud. Tym razem nocleg pod dachem. Trzeba było zrobić pranie i wziąć prysznic.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 109.00 km
    • Czas 07:06
    • VAVG 15.35 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 5/16

    Wtorek, 17 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ranek powitał nas wspaniałą słoneczną pogodą. Wsiedliśmy na rowery kontynuowaliśmy podjazd na 1300m. Widoki wspaniałe a sklepu po drodze żadnego. Znaleźliśmy jakiś wiejski sklepik, ale asortyment jak w poprzednich. Chleba Pan nie chciał sprzedać, ponieważ był już zarezerwowany dla lokalesów. Brali go chyba po 5 bochenków. Usiedliśmy przed sklepem, dojedliśmy co kto miał i pojechaliśmy dalej. Dotarliśmy pięknym wąwozem do jaskini Pestera, która nie zrobiła na nas większego wrażenia.

    Na jakimś punkcie widokowym podziwiając widoki, usłyszeliśmy znajomy język. Młodzi Polacy samochodem podróżowali przez Rumunię i inne kraje Europy. Chwilę porozmawialiśmy. Powiedzieli nam, że za jakieś 40 km jest większy sklep. Dojechaliśmy tam, zrobiliśmy zakupy i poszliśmy na obiad i ruszyliśmy dalej. Widzieliśmy po drodze wielu pasterzy z owcami, ludzi z kijkami stojącymi przy krowach, które bardzo często same chodziły sobie po ulicy wstrzymując ruch.

    Mijając miasteczka i wioski można zauważyć, że ludzie całe popołudnia siedzą na ławkach przed domami i rozmawiają ze sobą. Ten zwyczaj w Polsce prawie już zanikł. Tego dnia nie mieliśmy innych atrakcji do zobaczenia i chcieliśmy przejechać jak najwięcej kilometrów. Pod koniec dnia trafiliśmy na sześć "hopek", każda po 100 metrów w górę i z 8% wzniosem. To nas dobiło po całym dniu jazdy w górach.

    Chcąc się wyspać przed następnym trudnym dniem, chcieliśmy przenocować pod dachem. Jadąc zobaczyliśmy dom z napisem "pensjone" i podjechaliśmy. Głośna muzyka a'la Julio Iglesias i właściciel w pidżamie. :) Jarek G. dogadał się co do ceny i nocowaliśmy w typowo rumuńskim starym domu - pensjonacie, który lata lata świetności ma już za sobą. Udało nam się zrobić pranie w pralce. Warunki może nie luksusowe, ale klimat fajny. Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Tego dnia przejechaliśmy 109 km.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 108.00 km
    • Czas 06:13
    • VAVG 17.37 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 2/16

    Sobota, 14 lipca 2018 | Komentarze 0


    W nocy miałem wrażenie, że przy naszym obozowisku kręci się dzik. Próbowałem go odgonić robiąc przy tym trochę hałasu i budząc pozostałych. Reszta ekipy nabijała się ze mnie, że żadnego dzika nie było.

    Plan na ten dzień był taki, żeby dojechać do miasta Ploiești a dalej podjechać kawałek pociągiem. Niestety nie udało nam się kupić biletów i nie podjęliśmy ryzyka wsiadania na gapę. Ruszyliśmy dalej na rowerach. Zaczęły się podjazdy i piękne widoki. Wieczorem dojechaliśmy do miasta Sinaia leżącego u stóp gór Bucegi, gdzie wynajęliśmy pokoje. Miejscowość podobna do naszego Zakopanego. Tego dnia przejechaliśmy 108 km.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 126.00 km
    • Czas 05:17
    • VAVG 23.85 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Na lody do Jadowa

    Niedziela, 8 lipca 2018 | Komentarze 0




    Kategoria d100-200


    • DST 105.00 km
    • Czas 06:24
    • VAVG 16.41 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Mazury - dzień 1/2

    Sobota, 9 czerwca 2018 | Komentarze 0






    • DST 101.00 km
    • Czas 05:32
    • VAVG 18.25 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • V Rajd Dla Transplantacji - dzień 5/6

    Sobota, 2 czerwca 2018 | Komentarze 0


    [Do uzupełnienia]



    • DST 103.00 km
    • Czas 05:20
    • VAVG 19.31 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • V Rajd Dla Transplantacji - dzień 2/6

    Środa, 30 maja 2018 | Komentarze 0


    [Do uzupełnienia]



    • DST 123.00 km
    • Czas 06:18
    • VAVG 19.52 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Ziemia Łowicka - dzień 2/2

    Niedziela, 27 maja 2018 | Komentarze 0


    Zdjęcia z wycieczki można obejrzeć -- TUTAJ --.







    • DST 124.00 km
    • Czas 06:25
    • VAVG 19.32 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Puszcza Kozienicka i Radom - dzień 2/2

    Niedziela, 20 maja 2018 | Komentarze 0


    Noc przebiegła bardzo spokojnie. Obawiałem się hałasów zwierzyny w nocy, ale było bardzo cicho. Pobudkę zafundowałem sobie o 6:00, a o 7:15 ruszyłem z noclegu. Zwiedziłem Kozienice, po czym zrobiłem przerwę kawową w Orlenie, gdzie wysuszyłem namiot i śpiwór. Przejechałem przez cały Kozienicki Park Krajobrazowy odwiedzając Królewskie Źródła. W południe wjechałem do Radomia. Zajechałem na opustoszałe lotnisko, zjadłem fastfooda w Macu i ruszyłem na północ. Wybierałem wiejskie asfaltowe drogi. Udało mi się nimi dojechać do Warki, gdzie wsiadłem w pociąg do domu.

    Zdjęcia z wycieczki można obejrzeć  -- TUTAJ --.







    • DST 120.80 km
    • Czas 06:07
    • VAVG 19.75 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Puszcza Kozienicka i Radom - dzień 1/2

    Sobota, 19 maja 2018 | Komentarze 0


    Od pięciu lat regularnie jeżdżę na kilkudniowe wycieczki rowerowe. Zawsze podróżowałem ze znajomymi, głównie z Grupy Rowerowej Turistas. Teraz przyszedł czas na samotną przygodę. :)
    Ruszyłem z lotniska Chopina o 9:00 rano. Moja trasa przebiegała przez Konstancin, Górę Kalwarię, Czersk, Warkę, Magnuszew, Studzianki Pancerne. Jechało mi się na tyle dobrze, że pierwotne 80km wydłużyłem do 120km. Rozbiłem się kilka kilometrów przez Kozienicami w lesie blisko granicy z Kozienickim Parkiem Krajobrazowym. W tym rejonie lasy były bardzo gęste i długo szukałem odpowiedniego miejsca na rozbicie namiotu. W końcu się udało.