Info

avatar Witam. Na rowerze jeżdzę od dzieciństwa. Od roku 2004 robiłem po ok. 1000-1500km rocznie. W kwietniu 2012 roku zarejestrowałem się na bikestats.pl, co zmobilizowało mnie jeszcze bardziej do jazdy. Zachęcam do czytania oraz komentowania moich wpisów.
Więcej o mnie.

Informacja o kategoriach

Każdy mój wpis przyporządkowany jest do różnych rodzajów kategorii: dystans (d), województwo (w) (domyślnie mazowieckie), z kim jechałem bądź w jakiej grupie (z). Wyszczególniłem również kilka dodatkowych kategorii tematycznych (t), bądź związanych z danym miastem, miejscem (m).

Rok bieżący


button stats bikestats.pl



Lata poprzednie


button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Smog w Warszawie


Polecane serwisy


Wpisy archiwalne w kategorii

tWyprawa2018

Dystans całkowity:1226.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:75:26
Średnia prędkość:16.25 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:76.62 km i 4h 42m
Więcej statystyk
  • DST 69.00 km
  • Czas 04:20
  • VAVG 15.92 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 7/16

    Czwartek, 19 lipca 2018 | Komentarze 0


    Deszcz padał całą noc a rano nie zapowiadało się, żeby przestało. Perspektywa dalszej jazdy nie zapowiadała się ciekawie. Poczekaliśmy do 11:00 i w strugach deszczu z reklamówkami na butach ruszyliśmy na podbój Trasy Transfogarskiej. To było chyba najgorsze 15 km w naszym rowerowym życiu. Deszcz, wiatr, przenikające zimno no i niekończący się podjazd. Każda ewentualna przerwa oznaczała wychłodzenie. Dlatego jechaliśmy powoli ale bez przerw. Nie było nawet motywacji, żeby wyjąć aparat i zrobić zdjęcie. Jedyne co można było podziwiać to super wodospady, które przy ulewach wyglądają niesamowicie. Jarki i Mizerescu uciekli mi i Jadzi, żeby nie zamarznąć. Ja z Jadzią pomału toczyliśmy się do przodu. Czym wyżej tym zimniej i mocniejszy wiatr. Kilometry i wysokość jakby stały w miejscu. W pewnym momencie zobaczyliśmy samochód campingowy i postanowiliśmy schować się za nim przed wiatrem na moment. Tylko oparliśmy rowery i już byliśmy zaproszeni do środka. Niemieckie małżeństwo poczęstowało nas gorącą herbatą z miodem oraz czekoladą. To nas uratowało i pozwoliło jechać dalej.

    Końcówka podjazdu to tunel długości ponad 1 km. Ciemny i zamglony. Prawie nic nie było widać mimo świecenia. Na górze pełno turystów przy straganach. Ale nam zależało tylko na ogrzaniu się. Podjechałem z Jadzią do schroniska, w którym czekała już reszta ekipy. Przebraliśmy się w suche rzeczy, zjedliśmy obiad i grzaliśmy się palinką. Spędziliśmy tam pewnie ze 3 godziny. Mgła cały czas się utrzymywała, widoków zero. Po zjechaniu około 100 m w dół przestało padać i zrobiło się ciepło. Droga mokra i strach było szybko zjeżdżać. Kto ma tarczówki mógł troszkę poszaleć. Czasami otwierało się okienko pogodowe i można było zobaczyć poniżej kilka serpentyn.

    Po zjechaniu na dół zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem. Zrobiliśmy rezerwację na bookingu. Zrobiliśmy pranie i rozpoczęliśmy wielkie suszenie. Tego dnia długo nie zapomnimy. :)

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 76.00 km
    • Czas 05:14
    • VAVG 14.52 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 6/16

    Środa, 18 lipca 2018 | Komentarze 0


    Po ciężkim wtorku pozwoliliśmy sobie na dłuższe spanie. Zbudziły nas psy i znowu głośna muzyka. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy. Po 4 km dotarliśmy do większego miasta Curtea de Argeș. Zrobiliśmy zakupy w Kauflandzie i zwiedziliśmy prawosławną Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej. Odbiliśmy na północ w kierunku Trasy Transfogarskiej. Podczas podjazdu delektowaliśmy się wspaniałymi widokami.

    Po 5 godzinach i 35 km dotarliśmy do wielkiej zapory nad jeziorem Vidraru. Objechaliśmy jezioro, żeby zacząć podjazd na Trasę Transfogarską. Zaczęliśmy dzień na wysokości 445 m a a skończyliśmy go w miejscowości Piscul Negru na wysokości 1230m. W tych okolicach jest dużo niedźwiedzi i nie było sensu ryzykować spaniem pod namiotami. Zresztą psuła się pogoda; Znowu znaleźliśmy jakiś dziwny pensjonat - wlaściciel przywitał nas Palinką.

    Następnego dnia czekał nas 15 km wjazd na wysokość 2274 metrów, na najwyższy punkt naszej wyprawy, a później około 25 km ostro w dół - Mizerescu już zaciera ręce... ;)

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 109.00 km
    • Czas 07:06
    • VAVG 15.35 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 5/16

    Wtorek, 17 lipca 2018 | Komentarze 0


    Ranek powitał nas wspaniałą słoneczną pogodą. Wsiedliśmy na rowery kontynuowaliśmy podjazd na 1300m. Widoki wspaniałe a sklepu po drodze żadnego. Znaleźliśmy jakiś wiejski sklepik, ale asortyment jak w poprzednich. Chleba Pan nie chciał sprzedać, ponieważ był już zarezerwowany dla lokalesów. Brali go chyba po 5 bochenków. Usiedliśmy przed sklepem, dojedliśmy co kto miał i pojechaliśmy dalej. Dotarliśmy pięknym wąwozem do jaskini Pestera, która nie zrobiła na nas większego wrażenia.

    Na jakimś punkcie widokowym podziwiając widoki, usłyszeliśmy znajomy język. Młodzi Polacy samochodem podróżowali przez Rumunię i inne kraje Europy. Chwilę porozmawialiśmy. Powiedzieli nam, że za jakieś 40 km jest większy sklep. Dojechaliśmy tam, zrobiliśmy zakupy i poszliśmy na obiad i ruszyliśmy dalej. Widzieliśmy po drodze wielu pasterzy z owcami, ludzi z kijkami stojącymi przy krowach, które bardzo często same chodziły sobie po ulicy wstrzymując ruch.

    Mijając miasteczka i wioski można zauważyć, że ludzie całe popołudnia siedzą na ławkach przed domami i rozmawiają ze sobą. Ten zwyczaj w Polsce prawie już zanikł. Tego dnia nie mieliśmy innych atrakcji do zobaczenia i chcieliśmy przejechać jak najwięcej kilometrów. Pod koniec dnia trafiliśmy na sześć "hopek", każda po 100 metrów w górę i z 8% wzniosem. To nas dobiło po całym dniu jazdy w górach.

    Chcąc się wyspać przed następnym trudnym dniem, chcieliśmy przenocować pod dachem. Jadąc zobaczyliśmy dom z napisem "pensjone" i podjechaliśmy. Głośna muzyka a'la Julio Iglesias i właściciel w pidżamie. :) Jarek G. dogadał się co do ceny i nocowaliśmy w typowo rumuńskim starym domu - pensjonacie, który lata lata świetności ma już za sobą. Udało nam się zrobić pranie w pralce. Warunki może nie luksusowe, ale klimat fajny. Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Tego dnia przejechaliśmy 109 km.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 65.00 km
    • Czas 04:37
    • VAVG 14.08 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 4/16

    Poniedziałek, 16 lipca 2018 | Komentarze 0


    Wstaliśmy o 6:45 i ruszyliśmy bez śniadania w poszukiwaniu sklepu. W Rumunii w małych miastach jest z tym problem. Sklepów jest mało a asortyment dosyć ubogi. Z tego co się zorientowaliśmy pieczywo jest dostarczane około 9:00. Coś jednak kupiliśmy i jak przystało na Turistasów śniadanie zjedliśmy na głównym placu przy kościele warownym. Zwiedziliśmy kościół i pojechaliśmy do Braszowa. Kolejnym punktem naszej wyprawy był wjazd kolejką linową na zamek Rasnov. Tam zjedliśmy obiad naładowaliśmy telefony i powerbanki i dojechaliśmy do miejscowości Bran, gdzie znajduje się zamek Drakuli. Wlad Palownik zamknął jednak przed Rafałem Mizerescu swe wrota. Zajechaliśmy od tyłu, gdzie Jadzia załatwiła nam wejściówki na teren zamkowego parku, gdzie zrobiliśmy fotki. Ruszyliśmy dalej. Od tego momentu rozpoczął się podjazd pod górę po serpentynach. Przy jednej z nich na polance znaleźliśmy świetny nocleg w cudownym otoczeniu gór. Tuż przed spaniem zauważyłem nadciągającą burzę, która szczęśliwie minęła nas bokiem. W nocy Jadzia znowu zbudziła nas słysząc wycie psów oraz osła, którego pomyliła z niedźwiedziem.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 76.00 km
    • Czas 04:47
    • VAVG 15.89 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 3/16

    Niedziela, 15 lipca 2018 | Komentarze 0


    Rano wjechaliśmy starą koleją gondolową na wysokość 2000 m. Było tak wietrznie, że Jarkowi G. wywiało na górze bilet. Na szczęście został odnaleziony kilka metrów poniżej. Po zjechaniu na dół zwiedziliśmy w Sinaia dwa zamki. Później podjechaliśmy do Decathlonu w Braszowie i ruszyliśmy dalej zwiedzić kościół warowny w Prejmar. Niestety był już zamknięty, podziwialiśmy go z zewnątrz przy pięknym popołudniowym słońcu. Przed zachodem słońca zajechaliśmy na stacje paliw gdzie oglądaliśmy ostatnie 10 minut finałowego meczu MŚ Francja-Chorwacja. Ciężko było znaleźć miejsce do rozbicia namiotów, ale jakoś się udało.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 108.00 km
    • Czas 06:13
    • VAVG 17.37 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 2/16

    Sobota, 14 lipca 2018 | Komentarze 0


    W nocy miałem wrażenie, że przy naszym obozowisku kręci się dzik. Próbowałem go odgonić robiąc przy tym trochę hałasu i budząc pozostałych. Reszta ekipy nabijała się ze mnie, że żadnego dzika nie było.

    Plan na ten dzień był taki, żeby dojechać do miasta Ploiești a dalej podjechać kawałek pociągiem. Niestety nie udało nam się kupić biletów i nie podjęliśmy ryzyka wsiadania na gapę. Ruszyliśmy dalej na rowerach. Zaczęły się podjazdy i piękne widoki. Wieczorem dojechaliśmy do miasta Sinaia leżącego u stóp gór Bucegi, gdzie wynajęliśmy pokoje. Miejscowość podobna do naszego Zakopanego. Tego dnia przejechaliśmy 108 km.

    Kliknij -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.







    • DST 38.00 km
    • Czas 02:02
    • VAVG 18.69 km/h
  • Sprzęt Unibike Expedition GTS
  • Wyprawa 2018 - Rumunia&Ukraina - dzień 1/16

    Piątek, 13 lipca 2018 | Komentarze 0


    "Trzynastego wszystko zdarzyć się może". No i wylądowaliśmy w Rumunii. Po odnalezieniu naszych paczek z rowerami - okazało się, że są na taśmie bagażowej w zupełnie innej części lotniska - i po ich złożeniu wyruszyliśmy do Mănăstirea Snagov, gdzie znajduje się grób Drakuli. Najkrótsza trasa niestety nam nie wypaliła. Dojechaliśmy do jednostki wojskowej, gdzie od żołnierza dostaliśmy informację, że teren trzeba objechać. Już na miejscu spotkaliśmy bardzo miłego popa, który oprowadził nas po cerkwi. Na odchodne dostaliśmy dwie butelki mszalnego wina. Pierwszy skrócony dzień wyprawy zbliżał się ku końcowi. Zaczęliśmy szukać miejsca gdzie można rozbić namioty. Udało się je znaleźć na małej dróżce pomiędzy polami, gdzie komary gryzły tak, że szybko zamknęliśmy się w namiotach.

    Kliknij  -- TUTAJ -- aby obejrzeć zdjęcia z tego dnia wyprawy.